Regionalna Sekcja Oświaty i Wychowania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” w Częstochowie i Regionalny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli „WOM” w Częstochowie zrealizowały pierwszy moduł seminarium „Akademia wychowawcy”, poświęcony etyce zawodu nauczyciela. W poprzednim numerze „Gazety Częstochowskiej” przybliżyliśmy przemyślenia uczestników konferencji: prof. Adolfa E. Szołtyska, wykładowcy Uniwersytetu Śląskiego, księdza prof. Mieczysława Rusieckiego z Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach, biskupa częstochowskiego Antoniego Długosza oraz prof. Akademii im. Jana Długosza dr Adama Rosoła.
O opinię na temat współczesnych problemów polskiej szkoły zapytaliśmy Elżbietę Augustyniak-Brągiel, doradcę zawodowego z Centrum Informacji Zawodowej, przy ul. Legionów w Częstochowie. Poniżej zapis rozmowy.
Kto, według Pani, z punktu widzenia doradcy zawodowego, jest dobrym nauczycielem?
– Clou tego zawodu to praca z drugim człowiekiem, dlatego oprócz niezbędnej wiedzy merytorycznej, którą nauczyciel powinien przekazywać jasno i czytelnie, ważne są cechy osobowościowe, nie tylko predysponujące do tej profesji, ale pozwalające dobrze się czuć w roli nauczyciela. Do najważniejszych zaliczyłabym umiejętność bycia otwartym i empatycznym – bez tego nauczyciel szybko wypala się, a wówczas praca może stać się koszmarem.
Czy rolą współczesnego nauczyciela jest przekazywanie wiedzy?
– Najlepszym rozwiązaniem dla ucznia jest nauczyciel-wychowawca. Przekaz wiedzy i kształtowanie młodego człowieka trzeba traktować równorzędnie. I tak się dzieje, bo proces wychowawczy pedagodzy podejmują się przecież na każdej lekcji.
Niestety, w ostatnich latach z dyskursu o istocie tego zawodu problem wychowawczy zniknął, który tak dobitnie podnoszono jeszcze przy przeprowadzaniu reformy edukacji w 2000 roku. Teraz ministerstwo mówi jedynie o nauczaniu i jego efektach. Wychowanie przesunięto na bok, choć życie społeczne skomplikowało się, a zadania i obowiązki szkoły są coraz większe. Nauczyciela obarcza się winą za trudne sytuacje wychowawcze, zostaje z nimi sam, bo ze wspierania czuje się zwolniony dyrektor szkoły i nadzór. A ministerstwo wyrywa sobie jedynie włosy z głowy i ubolewa nad niskim przygotowaniem nauczyciela do wykonywania pracy. Stał się on przysłowiowym „chłopcem do bicia”.
Dzisiaj zapewne brakuje nauczycieli-mentorów, przewodników w procesie osiągania dojrzałości ucznia.
– Współczesny nauczyciel rzadko jest przewodnikiem, bo jego pozycja społeczna i autorytet są coraz niższe. Panuje opinia, że zawód nauczyciela nie sprzyja rozwojowi – osobistemu i materialnemu, postrzegany jest jako nieatrakcyjny. Dodatkowo nauczyciele często czują się bezradni w swojej pracy wychowawczej. Ten stan pogłębia fakt, że boją się do swojej bezsilności przyznać przed sobą i dziećmi. To frustruje i sprawia, że w ostatnich latach zawód nauczyciela traci zainteresowanie u młodych ludzi. Jeszcze kilkanaście lat temu wielu uczniów marzyło o pracy w szkole, dzisiaj są to jednostki.
Co zatem trzeba zmienić?
ciąg dalszy w gazecie
Treść artykułów dostarcza Do nabycia w każdy czwartek. Zapraszamy.