Od początku bieżącej kadencji samorządowej radny Wręczycy Wielkiej Tomasz Szymański stara się rzetelnie, zgodnie z własnym sumieniem pracować na rzecz gminy i mieszkańców. Nieustannie spotyka się w związku z tym z nieprzychylnym stosunkiem ze strony środowiska skupionego wokół wójta Henryka K. – W gminie cały czas istnieją wszelkiego rodzaju układy, powiązania i prywata. Zaś wobec mojej osoby prowadzone są rozmaite, inspirowane przez wójta zagrywki, ponieważ próbuję walczyć z obecną sytuacją – twierdzi radny Szymański
Już w 2008 r. informowaliśmy o 21 prokuratorskich zarzutach, jakie zostały postawione wójtowi K. po przeprowadzonych kontrolach przez NIK i RIO. Podejrzenia działań o znamionach korupcyjnych dotyczyły organizacji i przeprowadzania procedur przetargowych oraz wykonywania inwestycji. Zawiłości prawne oraz postawa większości radnych, którzy nie zgodzili się wystąpić z wnioskiem o ściganie włodarza gminy, skutkowały, że sprawa do dziś nie została zakończona. W wyniku tamtych zdarzeń radny Szymański został odwołany ze stanowiska przewodniczącego Komisji Rewizyjnej.
Radny Tomasz Szymański podkreśla, że pomimo postępowania prokuratorskiego i ewidentnych uchybień, które wykryły obie instytucje kontrolne, praktyki w Urzędzie Gminy nie uległy zmianie.
Podaje przykłady kolejnych poczynań wójta, których zgodność z prawem wzbudza wątpliwości. – We wrześniu ub. r. otrzymałem od mieszkańców telefoniczne zgłoszenia, że są ścigani przez pracowników firmy windykacyjnej, którą wójt wynajął do ściągania zaległych podatków i innych opłat. Żalili mi się, uznając, że od takich zadań są przecież odpowiednie instytucje. Zacząłem na ten temat szukać informacji w internecie oraz u osób zatrudnionych w Urzędzie Skarbowym. Dowiedziałem się, że są to poczynania naruszające obowiązujące przepisy. W październiku złożyłem doniesienie do prokuratury – opowiada radny Szymański.
Jego działalność, prowadzona wszak na wniosek wyborców, ściąga mu na głowę liczne kłopoty. – Wójt inspiruje wobec mnie zagrywki, które mają na celu pokazanie mojej osoby w sposób niekorzystny w oczach opinii publicznej. W zeszłym roku chciałem przejrzeć protokoły z dwóch wakacyjnych posiedzeń Komisji Rewizyjnej, której jestem członkiem. Dotyczyły one sfałszowania uchwały zgromadzenia wiejskiego Truskolasy, które się nie odbyło. Komisja nie zrobiła nic, żeby sprawę wyjaśnić. Stwierdziła, że nic się nie stało. Gdy później pojechałem na zakupy do Kłobucka, otrzymałem telefon od pracownicy UG, że brakuje części dokumentów. Sprawdziłem w teczce i rzeczywiście okazało się, że pomyłkowo zabrałem kilka ze sobą. Zaraz je odwiozłem i nie uważałem sprawy za istotną – wspomina radny.
Okazało się, że jednak się pomylił. – Na kolejnych sesjach, komisjach zdarzenie to rozdmuchano do niewyobrażalnych rozmiarów. W między czasie ukazał się materiał w „Gazecie Kłobuckiej”, w którym napisano, że śmiałem wynieść z Urzędu 55 dokumentów w niewiadomym celu. Po pierwsze, one wcale nie były tajne, a po drugie, przeliczyłem je i było ich siedemnaście. Dodatkowo pracownica w notatce służbowej zmieniła liczbę trzydzieści na 55. Zwróciłem uwagę, że jest to manipulacja. Jednakże na trzeciej z kolei sesji przegłosowany został wniosek o skierowanie przeciwko mnie zawiadomienia do prokuratury – informuje Tomasz Szymański.
więcej w gazecie
Treść artykułów dostarcza Do nabycia w każdy czwartek. Zapraszamy.