Podwójny come backSpotkanie Rady Dzielnicy „Wrzosowiak” z mieszkańcami, 11 maja, upłynęło pod hasłem: nie dla nowej linii tramwajowej
Powrót do tematu wzbudziła niespodzianka, czyli budowa pętli tramwajowo-autobusowej w nowym miejscu, czyli pod blokiem przy ul. Jesiennej. – Zabiera się nam plac zabaw dla dzieci, boisko, wybudowane za nasze pieniądze Nie godzimy się na linię, która będzie przebiegała pod naszymi oknami! Nie godzimy się na pętlę tramwajowo-autobusową pod blokiem! Jej obecne miejsce jest odpowiednie i nikomu nie przeszkadza – mówili wzburzeni mieszkańcy.
Liczni przeciwnicy sztandarowego pomysłu byłego prezydenta Częstochowy Tadeusza Wrony, skupieni w Komitecie Przeciwko Budowie Linii Tramwajowej, nie ustają w działaniach kontrujących inwestycję. Lista przeciwników tramwajów na „Wrzosowiaku” rośnie, aktualnie opiewa na ponad 300 osób. – Linia tramwajowa budowana jest bez naszej zgody. Mówi się o konsultacjach społecznych, ale gdzie one były. Dlaczego nie dotarły do najbardziej zainteresowanych, czyli nas, mieszkańców Wrzosowiaka? Plany zapadły, bo ponoć godzili się na tę inwestycje ludzie z Tysiąclecia, Aniołowa czy Rynku Wieluńskiego, jak prezes Towarzystwa Przyjaciół Komunikacji pan Wójcik, ale pod ich oknami nie będą jeździć tramwaje – mówił Witold Chorzelski, przedstawiciel Komitetu. – Żądamy dostępu do tych ankiet. Mamy nadzieję, że nie były one anonimowe. Wrona odszedł, ale pokłosie będzie nam ciążyło przez wiele lat. Ludzi traktuje się bezosobowo – dodał Paweł Kraśko.
Bezzasadność inwestycji podnosili i inni. – Po co dodatkowe tramwaje, kiedy i tak autobusy jeżdżą puste. To nieekonomiczne. Czy to mają być pojazdy dla kibiców? Dlaczego wydaje się pieniądze na taki bezsens, a nie na budowę dróg, chodników, które rozsypują się na każdym kroku? – dopytywał Kazimierz Bąk. – Nie słucha się mieszkańców Częstochowy. Przecież my nie chcieliśmy tej linii – dodaje Katarzyna Korwek, z ulicy Limanowskiego. – Na spotkaniu w 2008 roku wszystko się zamydlało, by nie powiedzieć nic konkretnego. A później zaskoczono nas decyzja, od której ponoć nie ma już odwrotu, bo Unia dała pieniądze. Ale tylko część pieniędzy, druga musi dać miasto – kontynuowała inna mieszkanka ul. Bohaterów Katynia Halina Żwirska.
Emocje tłumu nieco złagodził zastępca prezydenta Częstochowy Ryszard Majer. – Trudno nam ponosić odpowiedzialność za poprzedników. Weszliśmy w mocno zaawansowany proces. Przekażę prezydentowi uwagi, by jak najbardziej zminimalizować uciążliwość powstawania linii tramwajowej – powiedział Ryszard Majer. Z mniejszym spokojem mieszkańcy odnieśli się do wypowiedzi naczelniczki Wydziału Inwestycji Urzędu Miasta Częstochowy Haliny Szczerby, która tłumaczyła ideę budowy tramwajów. – To wielki come back. Linie tramwaje powstają w we wszystkich miastach w Polsce, wzorem Europy. Są ekonomiczne, ciche, miastotwórcze i ekologiczne. To wzdłuż linii tramwajowej rozwinęła się Częstochowa. Budowa odmieni ten region. Powstaną nowe ulice, ścieżki rowerowe. Wszystko jest zaprojektowane zgodnie z przepisami. Możemy państwu zaoferować ekrany dźwiękoszczelne, które uchronią przed hałasem z pętli, a plac zabaw i boisko przeniesie się w inne miejsce – mówiła naczelniczka Szczerba. – Nie przyjmujemy tego. Nie będzie pętli przed blokiem, nie dopuścimy do tego. I proszę lepiej myśleć, gdzie przenieść pętlę, a nie plac zabaw – padały komentarze z sali.
Projektem budowy pętli pod blokami był również zdumiony przez SM „Hutnik”, Kazimierz Jarosz. – Gdy w 2008 roku dowiedzieliśmy się o budowie linii Spółdzielnia zaprotestowała, ale magistrat odpowiedział, że tramwaje będą ciche. Rok później musieliśmy na prośbę Urzędu znaleźć nowe miejsce na plac zabaw, ale o zmianie położenia pętli autobusowej dowiedziałem się dopiero tutaj – mówił prezes Jarosz.
URSZULA GIŻYŃSKA
Treść artykułów dostarcza
Do nabycia w każdy czwartek. Zapraszamy.
|